Czas – I opowiadanie, pierwsze zdania książki
Czas
Młodość i starość pachną inaczej.
Jędrne ciałka moich córeczek tchną słodyczą, watą cukrową, miłością. Aromat emanuje z nich jak grzybnia w lesie. Esencja zapada w duszy. Aż do zatracenia, do uzależnienia i zachłyśnięcia niewinnością. To wycieczka na łąkę pełną ziół i kwiatów. Dwuosobowy zestaw do szczęścia. Można wtulać głowę w ich włosy i czuć niepowtarzalny zapach młodości. Wdychać jak wiedźma w bajce o Roszpunce braci Grimm. Czarownica, korzystając z uroku dziewczyny, zapewniała sobie wieczną świeżość. Coś w tym jest. Twarz dotykająca lica czy rączki dziecka robi się piękniejsza. Rysy łagodnieją. Skojarzenia? Aromaterapia, radość, anioły.
Sześćdziesięcioośmioletni mężczyzna ma inną woń. Wciśniętą, wduszoną w pory skóry. Może i dobrze? Geriatryczny introwertyk feromonalny.
Akcja:
Jesteś młodsza o dwadzieścia pięć lat od niego. Zbliżasz się bardziej niż do ojca. I już wiesz, że lata niszczą anielski aromat. Te wszystkie pozostawione w sobie słone łzy – wypalają słodycz. On ma intensywny, niesmaczny zapach. Ziemisty.
Może miłość to łagodzi? Niweluje? Może przysłaniają: ekscytacja i pożądanie? Fascynacja intelektem? Przecież wszystko zaczyna się i kończy w głowie. Trwa w nas na kilka chwil lub całe życie. W seksie bez miłości musi być przynajmniej ogólny podziw. Ponoć drogie prezenty to rekompensują? Nie wiem. Z reguły staram się dawać i obserwować. Sprawdzać. Napinać do granic granice poznania. Jeśli chodzi o czas: on gra w chowanego ze swoją percepcją. Intelektualiści też się okłamują.
Mogłabym ująć to z jego strony.
– Od prawie pięćdziesięciu lat nie uprawiam seksu z kobietami w swoim wieku. Preferuję młodsze, zorganizowane w życiu, inteligentne, szczupłe. Mogę godzinami współżyć z partnerką. Pierwszą żonę zdradzałem. To nie tak, że z każdą. Musiałem być jakoś zainteresowany. Zaintrygowany. Kochanek nie było aż tak wiele.
Ile to wiele? – zastanawiam się.
– Drugiej żonie tylko raz przyprawiłem rogi. I z tą też związek się nie udał. Nie ma recepty. Pomyślałem, że jeszcze tego nie robiłem: nie rozmawiałem z kobietą w czasie seksu.
Mama powtarzała: klin klinem. Co prawda, chodziło jej o ból brzucha, ale ponoć jelita to drugi mózg.
Flirtujemy od ponad pół roku. Bawimy się słówkami, podobnie jak starsze panie macają bułki, sprawdzając ich świeżość.
Takie wysublimowane zdania:
– Będzie milej, niż myślisz. Przyjdź.
– Jestem dziwniejsza, niż fantazjujesz. Przyjdę, jeśli będę chciała. Nie masz żadnej możliwości, by na to wpłynąć. Z reguły robię to, co chcę. Nachalność mnie odsuwa.
Tak intensywnie pragnę o kimś zapomnieć. Tak bardzo nie chcę go teraz zaczepiać. To znaczy chcę, ale nie mogę, bo mam honor. Czekam, aż on zatęskni. Naiwne?
* Grafika otwierająca: Andy Kalis