
dr n. med. Lucyna Kałużna związana z Collegium Medicum UMK
„Kochana Alicjo!
Tu Lucyna Kałużna, przelotna znajoma z kilku wydarzeń, w których obie uczestniczyłyśmy, jedno z Nich to oczywiście TWOJE SPOTKANIE AUTORSKIE I PROMOCJA TWOJEJ NIEZWYKŁEJ KSIĄŻKI. Dopiero po spotkaniu z Tobą kupiłam książkę, bo zaintrygowały mnie zwłaszcza pytania czytelników, którzy już przeczytali Twoje opowiadania, jeśli mogę tak nazwać różne historie, które zawarłaś w książce.? Ludzie pytali o tak różne rzeczy i wątki, że już wówczas uświadomiłam sobie jak wiele wątków musiałaś ciągnąć, co chyba nie jest łatwe?!
W trakcie spotkania i w przerwie poprosiłam jeszcze o krótką recenzję książki dwie znane mi, bardzo wrażliwe osoby, które do tego profesjonalnie zajmują się literaturą! Jedna z nich to niszowa dziennikarka, a druga to osoba pracująca jako terapeuta uzależnień wszelakich. Kiedy dodatkowo przeczytałam kilka recenzji Twojej książki, z bardzo różnych źródeł i z różnych środowisk, tym bardziej zaciekawiłam się opowiedzianymi przez Ciebie problemami. Wiadomo, że nasze życie nie jest usłane stale różami i każdy przeżywa kłopoty, momenty zwątpienia. Każdy z nas popełnia błędy, każdy z ludzi stawia sobie pytania, na które nie ma dobrych odpowiedzi. Są sprawy, które nie mają dobrych rozwiązań dla wszystkich stron. A czasem wręcz dotykają nas problemy, których nie jesteśmy w stanie ani rozwiązać, ani zaakceptować, ani kompletnie wyrzucić z pamięci. W Twoich historiach czuje się tak bardzo wszystkie te emocje, które targają głównym bohaterem, ale też konfrontujemy się z emocjami jakie budzi w nas reakcja rodziny, bliskich i innych postronnych osób. Niezależnie czy odgrywają w historii jakąś rolę czy są tylko zwykłymi obserwatorami, czasem angażującymi się, czasem szkodzącymi, ale najgorzej jest jak są nie interesującymi się wcale, nawet „gdyby żaby z nieba spadały!" Historie choć prawdziwe, chwilami wydają się nam absurdalne, zmyślone, nierealne...”.
z pozdrowieniem dla autorki Lucyna Kałużna
Cóż, kiedy pisanie to mały zawstydzony cień w ciemności nocy, a codzienność odrywa od natchnienia - takie listy są bardzo wspierające. Uświadamiają, że to nie fanaberia, a wydzieranie czasu na tworzenie – miało sens. Dziękuję.
PS Spotkałyśmy się z dr n. med. Lucyną Kałużną na Festiwalu Oko Nigdy Nie Śpi w Galerii Miejskiej bwa podczas otwarcia festiwalu oraz wernisażu wystawy „I am the Monster” Philipa Akkermana (Holandia).
Później dopiero zapoznałam się poprzez strony internetowe z jej osiągnięciami zawodowymi, jak np. wyróżnienie rozprawy doktorskiej (2002), udział w pracach zespołu badań naukowych Katedry Kosmetologii i Dermatologii Estetycznej Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy (2011-2022), autorstwo lub współautorstwo ponad 20. prac naukowych publikowanych w polskich prestiżowych czasopismach dermatologicznych i farmaceutycznych.
Też przesyłam wyrazy uznania i gratuluję!