Marcin Szkodziński, Myśli zasługujące na uwagę
Myśli zasługujące na uwagę
Swoisty traktat filozoficzny napisany w sposób bardziej poetycki niż akademicki. Oryginalne, osobiste spojrzenie na zagadnienia egzystencjalne.
Marcin Szkodziński — filozof domowy, myśliciel prywatny, kandydat na mędrca. Kompozytor dźwięków, poeta słów, czy coś tam.
Wstęp
Życiorys
Urodzony w 2000 roku. Wychowany w rodzinie wystarczająco dobrej, doedukowany w zakresie „życia” na szkolnych korytarzach. W gimnazjum zaczyna cierpieć na chroniczny stan lękowy. Prowadząc życie bez moralnego kręgosłupa, zaczyna zastanawiać się nad tym, czy kiedykolwiek zazna jeszcze szczęścia. Z pogarszającego się stanu psychicznego i pogłębiających się egzystencjalnych wyzwań dotyczących sensu istnienia ratuje go zwrot ku religii, w której został wychowany — katolicyzmowi. Z czasem coraz radykalniej angażuje się w przemienianie swojego życia na sposób chrześcijański. W 2019 roku, przekonany o powołaniu kapłańskim, wstępuje do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu. Odchodzi z niego w 2021 roku z powodu psychosomatycznych dolegliwości. Jednocześnie przeżywa nerwowe załamanie i intelektualny kryzys religijny. Krótko po odejściu z seminarium odwraca się od katolicyzmu, targany depresją i myślami samobójczymi rozważa idee agnostyczne i ateistyczne, które szybko porzuca. W ciągu kilku następnych miesięcy dojrzewa w myśli, że próba reformowania katolicyzmu i tworzenie swoistego ultraliberalnego nurtu mijają się z celem — od tego momentu określa się jako nieformalny, bezwyznaniowy teista, czasem nawet jako mistyk — choć bez wizji akustycznych czy wzrokowych.
Twórczość
Pierwsze poważniejsze próby literackie podejmuje już w wieku nastoletnim, rozpoczynając od recenzji książek, a następnie zajmując się społeczno-polityczną, a później także religijną publicystyką. Działalność zawiesza na czas seminarium, wznawiając ją intensywnie po odejściu. Jednak to właśnie w seminarium rozpoczyna tworzenie pierwszych poetyckich utworów, które z czasem okazują się dla niego trafniejszą formą wyrażania się niż krótkie eseje. Przez ponad rok odnajduje się w tej formie. Znakiem rozpoznawczym utworów jest styl zwany przez autora ambientowym, polegający na luźnej kompozycji, gdzie słowa są ułożone w mniej lub bardziej powiązane stroficzne plamy. Czując pewien niedosyt, postanawia przetransformować poetyckie utwory w prawie równie poetycką prozę. W ten sposób, zachowując sedno swojego stylu, z utworzonych dzieł stwarza ambientowy monolit. Jest to jego oficjalny filozoficzno-poetycki testament, zapiski zredagowane przez 23-latka, który na kartach tych stron umiera. Ów swoisty traktat jest bardzo intelektualny, pisany w charakterze uniwersalistycznym, lecz na wyraźnej podstawie autobiograficznej. Jego generalizacje nie są próbą zuchwałego spłycania i uogólniania, raczej środkiem, by pisać o sobie w niepierwszej osobie. W kręgu jego zainteresowań leży człowiek wyższy — duchowy, religijny, psychologiczny i społeczny.